Pieśń Wilkołaka. Po co Himmler powołał organizację Werwolf?
- http://m.newsweek.pl/
- Apr 17, 2017
- 2 min read

Organizację Werwolf powołał do życia jesienią 1944 r. szef SS i policji Heinrich Himmler. Było już wtedy oczywiste, że wkrótce Niemcy będą świadkami okupacji ich własnego terytorium.
Niemieckie podziemie zbrojne, które po 1945 r. zwykło się określać demoniczną nazwą Werwolf (Wilkołak), również dziś, po latach, wydaje się trudno uchwytną materią. Fakty, daty, miejsca, nazwiska – czegokolwiek dotknie ręka historyka, natychmiast rozpływa się we mgle niedopowiedzeń. Brak konkretnych udokumentowanych relacji. Owszem, są świadectwa pochodzące od pracowników aparatu bezpieczeństwa, ale trudno je uznać za wiarygodne. Ubecy sztucznie rozdmuchiwali legendę o niemieckiej dywersji, aby pod pozorami walki z niemieckim podziemiem skuteczniej kontrolować osadniczą społeczność na świeżo pozyskanych przez Polskę terytoriach.
Jednak stwierdzenie, że działalność Werwolfu to tylko wymysł komunistycznej propagandy, byłoby dalekie od prawdy.
U Korbońskiego nazwa organizacji pojawia się w zniekształconej pisowni: Wehrwolf. Tak potocznie zapisywano ją wówczas w Polsce, także w publikacjach komunistycznej propagandy. Dowodzi to, że „wiedzę” na jej temat zdobywano głównie drogą szeptaną. Ktoś coś tam usłyszał i powtórzył drugiemu. Trudno było jednak wskazać osobę, która stanęła oko w oko z uzbrojonym niemieckim dywersantem.
Na jedno konto
Jedną z większych akcji przypisywanych niemieckiemu zbrojnemu podziemiu był zamach na pierwszego polskiego burmistrza Bolesławca na Dolnym Śląsku. Bolesław Kubik zmarł 22 lipca 1945 z ran odniesionych poprzedniego dnia w przylegającej do miasteczka wiosce Tylinów. Kierowana przez burmistrza grupa Polaków poszukiwała tam sznurka do wiązania snopów. Nadeszła pora żniw, PPS-owiec Kubik dwoił się i troił, aby dostarczyć pierwszym polskim osadnikom chleb z miejskiej piekarni. Nie było to łatwe – wysyłanych w okolice Bolesławca żniwiarzy przeganiali sowieccy żołnierze, którzy pilnowali dostaw ziarna dla własnej jednostki. Wyglądało na to, że Kubik i jego pomocnicy z ratusza będą musieli osobiście chwycić za kosy. W Tylinowie któryś z miejscowych Niemców wskazał na stertę dachówek, rzekomo przykrywającą wejście do magazynu z pożądanym sznurkiem. Gdy Polacy ją rozbierali, wybuchła ukryta tam mina, zabijając sześć osób.
Gminna wieść natychmiast przypisała to niemieckiemu podziemiu. Tymczasem śledztwo nie wykazało żadnych tropów w tym kierunku. Sprawców nigdy nie odnaleziono. Dziś z równym prawdopodobieństwem, chociaż bez konkretnych dowodów, można przypuszczać, że minę podłożyli Sowieci.
więcej na : http://m.newsweek.pl/historia/po-co-himmler-powolal-organizacje-werwolf-czyli-piesn-wilkolaka,artykuly,367453,1.html?src=HP_Bottom_Stream_3col
Comments