"Elegancki mężczyzna. Każdego dnia miał robiony manikiur"
- Wah
- Aug 25, 2016
- 3 min read
"Elegancki mężczyzna. Każdego dnia miał robiony manikiur"
Brunhilde Pomsel miała 31 lat, kiedy w 1942 roku dostała dobrze płatną i prestiżową posadę w sekretariacie Josepha Goebbelsa, ministra propagandy nazistowskich Niemiec. W filmie pokazanym na festiwalu w Monachium licząca dziś 105 lat kobieta utrzymuje, że nie miała pojęcia o zbrodniach nazistów, i wyjaśnia swój brak skruchy.
Film dokumentalny pod tytułem "A German Life" powstał na podstawie 30 godzin rozmów przeprowadzonych z sekretarką nazistowskiego zbrodniarza Josepha Goebbelsa. Materiał został pokazany na festiwalu filmowym w Monachium. Przy okazji jego premiery 105-latka po raz pierwszy udzieliła wywiadu "Guardianowi".
"Każdego dnia miał robiony manikiur"
W 1942 roku Brunhilde Pomsel dostała nową pracę jako jedna z pięciu sekretarek w gabinecie ministra propagandy Trzeciej Rzeszy. Jej pensja wynosiła 275 marek. To była fortuna w porównaniu z zarobkami jej przyjaciół - wspomina dziś 105-letnia kobieta. Jej bezpośrednim szefem był Joseph Goebbels.
Wspomina go jako niskiego, ale eleganckiego mężczyznę, zawsze ubranego w garnitury najlepszej jakości. Lekko opalonego. - Miał wypielęgnowane dłonie. Każdego dnia miał robiony manikiur - mówi. I dodaje: Naprawdę nie można było powiedzieć o nim nic złego.
- Spacerował niczym mały książę przez swoją bibliotekę aż do swojego pięknego gabinetu przy Unter den Linden. Rzadko widywaliśmy go o poranku (...). Zawsze wiedzieliśmy, kiedy przybył, ale normalnie nie widzieliśmy go, dopóki nie opuścił gabinetu, którego drzwi prowadziły bezpośrednio do naszych pokoi. Więc kiedy wyszedł, mogliśmy zadawać mu pytania lub przekazywać, kto dzwonił. Czasem odwiedzały go jego dzieci, które były bardzo podniecone, że odwiedzają ojca w pracy. Przychodziły ze swoim pupilem psem rasy airedale terrier. Były bardzo miłe i chętnie ściskały nasze dłonie - mówi pracownica zbrodniarza.
Goebbels tylko w specyficznych momentach miał pokazywać swoją ciemną stronę. Tak jak wtedy, kiedy w berlińskim Pałacu Sportu w lutym 1943 r. wygłaszał swoją głośną mowę o rozpoczęciu po klęsce pod Stalingradem "wojny totalnej". Na Pomsel wywarł on wtedy wrażenie "wściekłego karła".
Pomsel przyznaje, że nie ma absolutnie żadnego poczucia winy
Po latach Pomsel przyznaje, że nie ma absolutnie żadnego poczucia winy. Takie były czasy - zdaje się sugerować. "Cały kraj był jakby pod jakimś urokiem" - mówi. I twierdzi, że polityka ją nie interesowała. Wspomina przy tym sprawę Sophie Sholl, czyli skazanej na śmierć studentki z Monachium i działaczki konspiracyjnej organizacji Biała Róża, która jest symbolem oporu przeciwko nazistowskiej władzy. - Powiedziano mi, że mam jej akta odłożyć do sejfu i ich nie oglądać (...). Byłam zachwycona, że obdarzono mnie takim zaufaniem - opowiada sekretarka Goebbelsa.
W innych momentach twierdzi jednak, że nic nie wiedziała o zbrodniach nazizmu. - Wiem, że nikt nam dziś nie wierzy, każdy myśli, że wie wszystko. My nic nie wiedzieliśmy, wszystko było trzymane w sekrecie - zapewnia Pomsel. Owszem, widziała, że życie jej żydowskiej przyjaciółki stawało się znacznie trudniejsze albo że popularny radiowy showman został aresztowany za homoseksualizm, ale twierdzi, że o losie wrogów III Rzeszy nie wiedziała nic. "To była tajemnica", twierdzi uparcie. I dodaje, że wierzyła, że zarówno jej żydowska znajoma Evy Löwenthal, jak i inni ludzie zostali "przesiedleni w Sudety".
Miała szczęście, była więziona pod Berlinem, a nie w Rosji
Dobre życie nazistowskiej sekretarki skończyło się w kwietniu 1945 r. w bunkrze Hitlera w Berlinie. Samobójstwo małżeństwa Josepha i Magdy Goebbels (połączone z zamordowaniem przez nich piątki ich dzieci) wspomina jako wydarzenie, po którym "oniemiała".
Po wojnie kobieta została skazana na pięć lat więzienia w radzieckim obozie karnym. Na jej szczęście nie została wywieziona w głąb ZSRR, gdzie czekałaby ją pewna śmierć, tylko odbywała karę pod Berlinem. Twierdzi, że dopiero po powrocie do domu, już po odbyciu kary, dowiedziała się o Holocauście.
Po wyjściu z więzienia wróciła do pracy w biurze. Tym razem - w jednej z niemieckich rozgłośni radiowych. Dokładnie takie same stanowisko pełniła przed "awansem" do ministerstwa propagandy.
105-latka w ubiegłym roku straciła wzrok. W rozmowie stwierdza, że jej dni są już policzone. - W tym krótkim czasie, który mi pozostał - i mam nadzieję, że będą to miesiące, a nie lata - po prostu pozostaję w nadziei, że świat nie wywróci się do góry nogami jak wtedy - stwierdza.
Losem swojej żydowskiej przyjaciółki Evy Löwenthal zainteresowała się dopiero dziesięć lat temu. I odkryła, że w listopadzie 1943 r. jej nazwisko znalazło się wśród wysłanych do Auschwitz. Została zamordowana w 1945 r.
autor: Wah 17.08.2016
Comments